Gigantyczny szczupak złowiony na obrotówkę Long 5
Chcę się z Wami podzielić przygodą jaka spotkała mnie w ostatnie dni września na wyrobisku po żwirowym, które już nie raz obdarzyło mnie niezłym okazem. Tym razem przyszło mi zmierzyć się z prawdziwym okazem za który niejeden wędkarz zaprzedał by duszę diabłu 🙂
Dzień nie zapowiadał się na wyjątkowy, nagły skok ciśnienia nie zwiastował dobrych brań. Woda na której łowię jest szczególnie wymagająca pod kątem lokalizacji ryb i wpływu ciśnienia na ich położenie w toni wodnej. Łowisko to ogromne wyrobisko o powierzchni około 5 hektarów gdzie brzegi bardzo szybko opadają do głębokości 8-9 metrów. Mało urozmaicone dno i taka sama linia brzegowa nie ułatwiają lokalizację ryb. Ryby w zależności od ich "widzi mi się" potrafią być pod samą powierzchnią w połowi toni lub przy dnie a czasem w ciągu dnia migrować pomiędzy tymi umownymi warstwami wody. Pomimo dużej zasobności tej wody w drapieżniki, którymi są głównie szczupaki i okonie są dni kiedy nie ma żadnego kontaktu przez cały dzień.
Tym razem stawiłem się wraz kolegą Robertem i Mariuszem raniutko nad wodą. Szybkie pompowanie belly boata ustami, pompka oczywiście została w garażu na półce i woduje się na zbiorniku. Echosonda wskazuje temperaturę wody przy powierzchni 20 stopni co oznacza spadek o trzy stopnie w przeciągu ostatniego tygodnia, zaczyna się ochładzać co może oznaczać wzmożone żerowanie. Zaczynam obławiać na początek "na grubo" do wody lecą gumowe kotlety podwieszone do solidnego casta. Chcę szybko zlokalizować warstwę wody gdzie żeruje drapieżnik. Po około godzinie odpuszczam, mam dość i jestem zmęczony. Rzucanie ciężkimi przynętami z belly jest męczące. Jeszcze gdyby brały...
Zmieniam taktykę i postanawiam obłowić przybrzeżne spady, ryby bardzo często stoją właśnie przy przybrzeżnych strefach gdzie głębokość szybko spada. Pewniak na tej wodzie to głębokość prowadzenia przynęty między 3 metry a 5 metrów. Tym razem zmieniam kijek i przynętę na longa nr.5 , który to nie raz przyniósł mi "dobrą" rybę. Namierzam na echosondzie jedną jedyną górkę podwodną a właściwie to taki podwodny cypel i rzucam wzdłuż spadku. Blacha dotyka lustra wody automatycznie zamykam kabłąk i czekam aż opadnie na dno sprawdzając czy dobrze się ustawiłem na belly. W czasie opadu czuję mocne szarpnięcie czy przytrzymanie co trudno określić... Odruchowo zacinam i jak to w oklepanych opowiastkach wędkarskich czuję zaczep który ożywa. Na początku nie zdaję sobie sprawy z wielkości ryby, ba nawet sięgam po podbierak muchowy, który zabieram na belly i zaczynam hol. Tu objawia się niewątpliwa zaleta belly bouta, można spokojnie bez obaw holować największe okazy. Ryba zaczyna rosnąć z minuty na minutę bo dość delikatny kijek o 30cw nie pozwala na wiele. Po paru minutach zakładam polaroidy i podciągam rybę do powierzchni czując jej zmęczenie. Widząc, że to ogromny okaz odrzucam muchowy podbierak za siebie i drę się z całych sił do Roberta aby przybiegł z "prawdziwym" podbierakiem. Ja tymczasem szukam miejsca na brzegu gdzie będzie można bezpiecznie podebrać rybę i machając płetwami zbliżam się do miejsca gdzie ma rozstrzygnąć się końcowa faza holu.
Wychodzę z belly zdejmuję jedną ręką płetwy drugą cały czas trzymam rybę na napiętej plecionce a szczupakowi daję się wyszaleć w ostatniej fazie holu. Biorę od Roberta podbierak i pewnym ruchem zbieram pękną samicę szczupaka do kosza podbieraka. Już po wszystkim, pora na szybkie mierzenie. Jest duża, naprawdę duża, ryba robi ogromne wrażanie na Mariuszu który pojawia się widząc zamieszanie przy brzegu. Mierzymy a miarka pokazuje 121cm.
Mój nowy rekord który zapewne będzie trudny do pobicia. Delikatnie uwalniam rybę która odpływa, mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy. Wiem, że takie duże szczupaki powoli rosną. Z moich obserwacji to przy ponad 115 cm przyrosty na tej wodzie to około 2-3cm na rok. Uradowany przyjmuje gratulacje od Roberta i Mariusza i licząc na kolejne ryby odpływam na belly. Tego dnia to jeszcze nie koniec! Udaje mi się pod wieczór złowić samicę szczupaka o długości 102cm.
Długo nie zapomnę tego dnia...